
Ekonomia wdzięczności w biznesie online.
Internet roi się od mikroprzedsiębiorców oferujących bogatą paletę usług. Mają swoje strony, fanpage, profile, nagrywają filmiki, podcasty i tutoriale.Wszystkich tych znanych i mniej znanych łączy jedno – każdy kiedyś zaczynał. A to, czy wykorzystał swój początkowy potencjał, zazwyczaj zaważyło na jego dalszym sukcesie.
W dzisiejszym wpisie przybliżymy wam sylwetkę Magdy Owsiany, która w krótkim czasie osiągnęła sukces i zbudowała rozpoznawalną markę – Burza w mózgu. Na jej przykładzie pokażemy jak bardzo networking połączony jest z ekonomią wdzięczności i jak można to wykorzystać budując swoją markę osobistą w 7 krokach.
Daj się poznać.
Załóżmy, że jesteście w miejscu, w którym macie pomysł na siebie i swoją działalność w Internecie. Jesteście przekonani, że wasza oferta jest ciekawa i macie szansę odnieść sukces. Zastanawiacie się więc, jak ze swoją ofertą przebić się do ludzi. Pierwszym pomysłem jest płatna reklama, ale, no cóż, dopiero zaczynacie, więc was nie stać. Drugim pomysłem jest modyfikacja swojego konta na Facebooku i wrzucanie postów. Mało skuteczne, biorąc pod uwagę, że z przekazem trafiacie praktycznie wyłącznie do swoich znajomych. Trzeci, i najlepszy dotychczas, jest taki, że zaczynacie postować na Facebookowych grupach i nagrywać rolki na Instagramie. Jednak ciągle odbiorców jest niewielu. I tutaj z pomocą przychodzi ekonomia wdzięczności, czyli mnożenie przez dzielenie. Zakłada ona, że tyle ile z siebie damy, tyle otrzymamy z powrotem. (Pisałyśmy już o tym w tym artykule.) Więc jeśli damy naszym odbiorcom coś co będzie miało dla nich wartość, odpłacą się nam zainteresowaniem i lojalnością.
Poznajcie historię Magdy.
Magda Owsiany: Kolaże były moim hobby. Stwierdziłam, że skoro sprawia mi to tyle przyjemności, mogę pokazać się światu i sprawdzić, jak mogę zmonetyzować tę działalność. Odkryłam, że na Facebooku prężnie działają grupy dla twórców. Można tam wrzucić prace wraz z linkami do swoich miejsc w internecie. Opublikowałam w nich posty z moimi kolażami. Spotkały się one z bardzo ciepłym przyjęciem. Moje konto na Insta zaczęło powoli rosnąć

I …poznaj swoich odbiorców
Odbiorcy zaczęli coraz częściej zadawać pytania na temat procesu tworzenia kolażu. Chcieli robić podobne rzeczy, ale nie wiedzieli, od czego mają zacząć. Nie dziwię się: w internecie było bardzo mało materiałów na ten temat. Dlatego zaczęłam dzielić się kęskami wiedzy na moim Insta. Zrobiłam też grupę zrzeszającą kolażystów na Facebooku. W ciągu paru miesięcy rozrosła się do około pięciu tysięcy członków.
To były znaki od grupy docelowej: „chcemy czegoś więcej!”. Kolejnym krokiem było sprawdzenie, czy moi odbiorcy są chętni na produkt. Dlatego zrobiłam mailową listę zainteresowanych kursem z kolaży cyfrowych. Tam co tydzień wysyłałam odbiorcom pigułki wiedzy na temat kolaży. Do tego zbieraliśmy informacje o tym, czego odbiorcy chcą się nauczyć.
Magda pisząc do swoich odbiorców i dzieląc się z nimi swoją wiedzą, robiła jednocześnie badanie rynku. Dzięki temu dowiedziała się z jakimi problemami najczęściej mierzą się jej rozmówcy, a także tego, czy znajdą się chętni na zakup jej produktu – kursu kolażu cyfrowego.
Zaopiekuj się klientem
Kontakt z odbiorcą to sprawa kluczowa. Nie tylko dlatego, że zbieramy cenne informacje. Animując dyskusje podtrzymujemy zainteresowanie, sprawiamy, że nasz odbiorca czuje się zaopiekowany i ważny. Pokazujemy, że nie przechodzimy obok jego potrzeb obojętnie. Taką strategię stosują nawet bardzo duże marki (np. Biedronka, Ewa Chodakowska), które często wchodzą w dyskusje z odbiorcami pod swoimi postami.. Zastanawiacie się więc pewnie: no tak, ale co i jak pisać?
M.O.: O czym dokładnie pisałam? Nie ma magicznych pięciu słów, które sprawią, że każdy nas pokocha. Dlatego gdy zachęcałam odbiorców do zaobserwowania mnie, dołączenia do grupy czy zapisu na listę mailową, skupiałam się na dwóch rzeczach. Po pierwsze: co mogę zaoferować? Po drugie: czego szukają odbiorcy? Przedstawię to na przykładzie. Zauważyłam, że pod wpisami na grupach dla twórców ludzie zadawali pytania w stylu: „Można gdzieś zobaczyć więcej Twoich prac?”. Wtedy zaczęłam zapraszać odbiorców kolaży na Instagrama, bo właśnie tam stworzyłam kolażowe portfolio („Więcej moich kolaży zobaczysz tutaj:”). Ważna jest obserwacja, jakich słów i tonu wypowiedzi używają osoby potencjalnie zainteresowani naszymi usługami lub produktami. Wiedziałam o tym, bo wcześniej przez parę lat pracowałam jako copywriterka (osoba pisząca teksty sprzedażowe).
Dziel się wiedzą

Mamy już swoją grupę docelową. Tutaj ekonomia wdzięczności wchodzi na całego. Aby podtrzymać zainteresowanie musimy dać swoim odbiorcom jakąś wartość. Musimy zacząć dzielić się wiedzą. Za free.
M.O.: Podczas tworzenia bezpłatnych materiałach wyznaję dwie zasady:
- przekazuję podstawy;
- skupiam się na drobnych, praktycznych trikach.
Dzięki temu w płatnych produktach mogę zaoferować przeprowadzenie odbiorcę od A do Z przez jakiś temat, na przykład kolażu cyfrowego. W produkcie mogę dodatkowo zaoferować moje wsparcie (np. dodanie uwag do kolażu powstałego w trakcie kursu).
Przykładem strategii dzielenia się wiedzowymi podstawami są bezpłatne wyzwania. Odbiorca w toku wyzwania uzyskuje jakiś efekt (na przykład: robi swój pierwszy autoportret). Natomiast jeśli chce pogłębić wiedzę w danej dziedzinie (edytować kolory zdjęcia, nauczyć się pozowania czy operowania ostrością), musi kupić płatny produkt.
Dawanie kąsków wiedzy (praktycznych trików) pozwala zwiększyć apetyt odbiorcy na wiedzę od nas. Żeby kąski robiły efekt „wow”, muszą być praktyczne i na tyle proste, żeby odbiorca mógł je zastosować natychmiast.
Postaw granice dawania

Czy w takim razie istnieją jakieś granice? Jest przecież powiedzenie – “dasz palec, wezmą całą rękę”. Magda wskazuje, że kluczowe tutaj są trzy sprawy:
– dobra znajomość własnej oferty i tego, co możemy dać za darmo, a co ma pozostać płatne,
– ciągłe kształcenie się i doskonalenie własnych umiejętności
– świadomość swojej wartości – w końcu zdobycie pewnych umiejętności zajęło nam sporo czasu i wysiłku
M.O.: Po pierwsze, dawanie ma swoją granicę. Nie zrobisz zakupów za wyrazy wdzięczności.
Po drugie, uważam, że obowiązkiem osoby, która monetyzuje swoją wiedzę, jest poszerzanie kompetencji. Żeby się nie okazało, że Twoi uczniowie nagle wiedzą więcej od Ciebie, bo się nie rozwijasz.
Po trzecie, trudno jest „wyprztykać się” z całej swojej wiedzy. Wyobrażam sobie, że to może się zdarzyć, gdy w internecie dokumentujemy nasz proces NAUKI z jakiegoś obszaru. Natomiast jeśli masz na koncie X lat różnorodnych doświadczeń, musiał(a)byś poświęcić cały swój czas tylko na przekazywanie tej wiedzy dalej.
Nawiąż cenne znajomości
Kolejny krok to networking.
M.O.: Za pośrednictwem Insta nawiązałam kontakty z ciekawymi osobami. Nasze współdziałanie polegało później na wymianie wiedzy. Mogłam zapytać osobę X, jak uzyskać rezultat w dziedzinie, w której ona się specjalizuje. Z kolei ja dzieliłam się moimi doświadczeniami z prowadzenia kampanii sprzedażowych.
Gdy ktoś mnie rekomendował, wynikało to raczej z sympatii do mnie i moich treści, a nie z wymiany przysług. Albo ktoś już miał do czynienia z moim sposobem przekazywania wiedzy i polecał mnie na podstawie mojej pracy.
Magda pisze, że kiedy była polecana do współpracy, to raczej z sympatii. No cóż, na tym właśnie, poniekąd, polega networking. Taka sympatia nie bierze się znikąd. Magda poprzez aktywną działalność w Internecie wypracowała swoją markę – z jednej strony będąc ekspertem w swojej dziedzinie, a z drugiej normalną, sympatyczną dziewczyną, która odpowiada na wiadomości i przychodzi z pomocą. Wprawdzie mówi otwarcie, że używa pewnych technik marketingowych czy copywriterskich, ale ciągle w tym wszystkim pozostaje sobą, nie udaje kogoś kim nie jest. Jest ‘przystępna’ i w taki sposób podaje też swoją wiedzę.
Znajdź swoje miejsce w Internecie
Ostatnim krokiem jest znalezienie odpowiedniego medium. Grupy Facebookowe od wielu lat święcą triumfy zarówno w kontekście wymiany wiedzy i informacji, jak i reklam organicznych. Z tego względu, że dostęp do nich jest prosty i bezpłatny wielu mikroprzedsiębiorców wykorzystuje je na swoje potrzeby. I właśnie dlatego, że są tak bardzo oblegane ich efektywność spada – posty, komentarze, ogłoszenia, giną w gąszczu innych, podobnych. Coraz ciężej jest się przebić i wyróżnić. Coraz ciężej otrzymać odpowiedź lub pomoc. Dlatego, wychodząc na nowe potrzeby rynku, w Internecie powstają platformy networkingowe. Umożliwiają wymianę wiedzy i umiejętności, promują wspólne uczenie się, a przede wszystkim dają możliwość nawiązania cennych kontaktów i reklamowania swojej oferty. Dokładnie taką platformą jest właśnie Skill Swap.
Myślę, że takie miejsce może być przydatne do nawiązywania kontaktów pomiędzy przedsiębiorcami. Wydaje mi się, że platforma networkingowa daje też szansę na szybsze znalezienie podwykonawców, gości do wywiadów, podcastów, live’ów czy łatwiejsze „wytropienie” osób, które byłyby chętne na wspólny mastermind. Przedsiębiorcy często czują się osamotnieni w swoich doświadczeniach, zwłaszcza jeśli nie mają w swoim otoczeniu innych właścicieli biznesów.
(Ja) Wolę płacić za usługi niż polegać na wymianie przysług. Jednocześnie przedsiębiorcy mogą mieć różne potrzeby i możliwości finansowe. Na początku biznesowej drogi podejście: „Ty mi dasz X, a ja Ci pomogę w Y” może być nieocenionym wsparciem.
Magdalena Owsiany – rzuciła studia medyczne by zostać copywriterką, blogerką, a przede wszystkim przedsiębiorczynią. Stworzyła rozpoznawalną markę – Burza w mózgu, pod którą oferuje swoim odbiorcom płatne kursy kolażu cyfrowego oraz copywritingu. Prywatnie jest niespełnioną kocią mamą, jak sama o sobie mówi, kocha słodycze i uwielbia śmieszkować, co widać na jej stronie i w mediach społecznosciowych.